Opowieść o tym, jak rodzi się histeria i przekonanie o nieuchronnej katastrofie. Historia ta w różnych wariantach przekazywana była w europejskiej, ustnej tradycji ludowej. Wersje drukowane zaczęły ukazywać się na początku XIX w., a jedną z pierwszych była duńska Kylling Kluk. Bajka pod tytułami: Henny Penny, Chicken Licken albo Chicken Little dobrze znana jest w kulturze amerykańskiej.

Opracowanie: © Piotr P. Walczak

Pewnego razu Kurek Pazurek spał sobie pod drzewem. Drzewem tym był dąb, jak się zaraz okaże. Wiewiórka Wybiórka skakała między gałęziami i w pewnym momencie strąciła na dół kilka żołędzi. Jeden z nich pacnął w głowę Kurka Pazurka.

Kurek Pazurek natychmiast się obudził.

– Koniec świata! – wrzasnął ze strachu i poderwał się na pazurkowate nogi. – Niebo się wali! – krzyknął i rzucił się pędem przed siebie.

Nie przestawał biec, dopóki nie dotarł do podwórka na którym spotkał Kurę Tekturę. Kura Tektura grzebała w ziemi w poszukiwaniu robaków na przekąskę.

– Och, Kuro Tekturo, przestań się grzebać, uciekaj! – krzyknął Kurek Pazurek. – Niebo się wali!

Grzebanie ustało.

– Skąd o tym wiesz Kurku Pazurku? – spytała z niedowierzaniem Kura Tektura.

– Widziałem na własne oczy! Słyszałem na własne uszy! A część spadła mi na głowę! Uciekajmy w jakieś bezpieczne miejsce!

Kura Tektura wybałuszyła oczy, zagderała z przerażenia, nastroszyła pióra i… rzuciła się do ucieczki. Kurek Pazurek podążył za nią.

Kiedy biegli obok małego bajora, ujrzeli Kaczkę Dziwaczkę wchodzącą do wody.

– Och, Kaczko Dziwaczko, daj sobie spokój z pływaniem! – zagdakała Kura Tektura. – Niebo się wali!

– Dlaczego tak myślisz Kuro Tekturo? – zakwakała zdziwiona Kaczka Dziwaczka.

– Kurek Pazurek mi o tym powiedział!

– Skąd ci to przyszło do głowy? – zwróciła się do Kurka Pazurka.

– Nie przyszło a zwaliło! Zwaliło prosto na głowę! Widziałem to na własne oczy, a huk słyszałem na własne uszy! – zapiał Kurek Pazurek. – Nie traćmy czasu, tylko uciekajmy w jakieś bezpieczne miejsce!

Kaczkę Dziwaczkę zaczęła ogarniać panika.

– Kwak, tak, kwak, tak, lepiej uciekajmy! – zakwakała i cała trójka zaczęła uciekać, przy czym Kaczka Dziwaczka jeszcze nigdy tak szybko nie przebierała nogami.

Ptaki biegły i biegły, aż dotarły do zielonej łąki, na której spotkały Gąsiora Dąsiora. Gąsior Dąsior z nadąsaną miną szczypał soczystą trawę.

– Och, Gąsiorze Dąsiorze, przestań skubać trawę i uciekaj! – zawołała Kaczka Dziwaczka.

– Dlaczego mam uciekać Kaczko Dziwaczko? – nadąsał się Gąsior Dąsior.

– Bo niebo się wali! – kwaknęła Kaczka Dziwaczka.

– Doprawdy? – nie dowierzał Gąsior Dąsior. – Skąd takie informacje?

– Kura Tektura mi nagdakała – odparła Kaczka Dziwaczka.

– Skąd o tym wiesz Kuro Tekturo?

– Kurek Pazurek mi opowiedział – zagderała Kura Tektura.

– Kurku Pazurku?

– Niebo zwaliło mi się prosto na głowę! Widziałem na własne oczy i słyszałem na własne uszy! Lepiej ukryjmy się w jakimś bezpiecznym miejscu! – wykukurykał Kurek Pazurek.

Gąsior Dąsior wybałuszył oczy, zasyczał i puścił się pędem przed siebie.

– Ssy… ssy… sypciej! – syczał, przebierał nogami i pomagał sobie skrzydłami. – Bo zaraz spadnie i na nas!

Za Gąsiorem Dąsiorem pobiegła Kaczka Dziwaczka, dalej Kura Tektura i na końcu Kurek Pazurek. Biegli tak całą czwórką bez wytchnienia, aż trafili do zagrody Indora Pomidora. Indor Pomidor pochylał się nad korytem i pożerał na raz ogromne ilości jedzenia.

– Lepiej skończ już to jedzenie Indorze Pomidorze – zasyczał Gąsior Dąsior. – Uciekaj z nami, bo niebo się wali!

– Gul, gul, gul! Cóż to za nowina? – zagulgotał Indor Pomidor, a czerwone korale zabujały się niespokojnie pod jego dziobem.

– Nowina prosto od Kaczki Dziwaczki – odparł Gąsior Dąsior.

– Skąd o tym wiesz Kaczko Dziwaczko? – zapytał Indor Pomidor.

– Kura Tektura mi powiedziała – zakwakał Kaczka Dziwaczka.

Indor Pomidor zagulgotał pytająco na Kurę Tekturę.

– Wiem to od Kurka Pazurka!

– A ty skąd to wiesz Kurku Pazurku?

– Słyszałem to na własne uszy! Widziałem na własne oczy! A część nieba zwaliła mi się na głowę! – zapiał Kurek Pazurek. – Szybko, uciekajmy póki nie jest za późno!

– Gul, gul, gul – zagulgotał Indor Pomidor, bo dotarło do niego w jak wielkim jest niebezpieczeństwie. – Tak, uciekajmy, uciekajmy do jakiejś bezpiecznej kryjówki!

Naindorzył się, prychnął i zaczął uciekać, a czerwone korale bujały mu się na boki jak nigdy wcześniej. Za nim pobiegł Gąsior Dąsior, dalej Kaczka Dziwaczka, Kura Tektura, a na końcu Kurek Pazurek.

Biegli tak całą piątką bez wytchnienia, aż dotarli do domu Lisa Przytulisa. Rudzielec odpoczywał rozciągnięty na progu drzwi do swojej obszernej nory i ziewał szeroko. Kiedy zjawiła się przed nim piątka wystraszonych ptaków oniemiał z wrażenia i dopiero po chwili zamknął najeżoną zębami paszczę. Po pierwszym oszołomieniu ogarnęło go szczęście z tak niespodziewanej wizyty.

– Och moi mili, a cóż was do mnie sprowadza? – uśmiechnął się czarująco.

– Och, Lisie Przytulisie, przestań odpoczywać i uciekaj! – zagulgotał Indor Pomidor. – Uciekaj, gul, gul, bo niebo się wali!

– Skąd o tym wiesz Indorze Pomidorze? – zapytał spokojnie Lis Przytulis.

– Gąsior Dąsior mi powiedział – odparł Indor Pomidor.

– A ty skąd masz takie informacje Gąsiorze Dąsiorze?

– Od Kaczki Dziwaczki – zasyczał Gąsior Dąsior.

– A ty Kaczko Dziwaczko?

– Od Kury Tektury – kwaknęła Kaczka Dziwaczka.

– Kuro Tekturo? – Lis Przytulis uśmiechnął się zachęcająco.

– Kurek Pazurek – odparła.

Lis Przytulis zwrócił oczy na Kurka Pazurka.

– Widziałem na własne oczy i słyszałem na własne uszy, a część nieba zwaliła mi się na głowę! – zapiał Kurek Pazurek. – Lepiej uciekajmy w bezpieczne miejsce, zanim będzie za późno!

– Tak, tak, masz rację Kurku Pazurku – odparł Lis Przytulis. – Trzeba się natychmiast schować. Tak się szczęśliwie składa, że znam odpowiednią kryjówkę. Zapraszam wszystkich do mojego domu. Zaopiekuję się wami tak dobrze, że nawet jeśli niebo się zawali, to wam na głowy na pewno nic nie spadnie.

Lis Przytulis wstał z progu i zachęcającym gestem zaprosił gości do środka. Wszystkie ptaki, a więc Kurek Pazurek, Kura Tektura, Kaczka Dziwaczka, Gąsior Dąsior i Indor Pomidor pospiesznie weszli do lisiej nory, zadowoleni bardzo, że wreszcie znaleźli bezpieczną kryjówkę.

Lis Przytulis odczekał chwilę i popatrzył w niebo po którym leniwie płynęły puszyste chmurki. Uśmiechnął się pod nosem, wszedł za próg i bardzo dokładnie zamknął za sobą drzwi. Nie mógł przecież pozwolić, aby niebo zwaliło się na jego drogich gości. Musiał otoczyć ich troskliwą opieką.

I być może tak zrobił. Ale nikt już więcej nie widział Kurka Pazurka ani żadnego z jego ptasich przyjaciół.

K O N I E C

marzec, 2023

Piotr Walczak autor bajek dla dzieci

Mam nadzieję, że bajka przypadła Ci do gustu 🙂 Zapraszam do czytania innych opowieści z tej strony. Jeśli chcesz dorzucić cegiełkę do jej rozwoju, możesz kupić moją bajkę Herbus Poziomka w wersji drukowanej, jako e-book lub audiobook. Pozdrawiam, Piotr Walczak

Tak Piotrze, kupuję!

– Nie widział… nie widział… Akurat!