- Rozdział 1. Maliki
- Rozdział 2. Legenda
- Rozdział 3. W ciemnościach
- Rozdział 4. Światełka
- Rozdział 5. Nietoperze
- Rozdział 6. Hiena
- Rozdział 7. Zakończenie
© Piotr P. Walczak
Rozdział 2. Legenda
– Nic nie można zrobić – powiedział Lektus.
– Nic? Zupełnie nic? – zapytała dygocząc Trzęsawka.
– Musi być jakiś sposób! – odezwał się Tchórzajek.
– Wiem, że bardzo wam zależy na Wesołku – odezwał się po chwili. – Być może jest cień szansy, żeby z tego wyszedł ale… – Lektus popatrzył uważnie na dwójkę przyjaciół. – To bardzo ryzykowne.
– Mów Lektusie! – ponagliła go Trzęsawka.
– Dobrze, choć nie wiem czy powinienem – westchnął Lektus. – Nie chciałbym narażać was na niebezpieczeństwo.
– Niebezpieczeństwo? – przestraszył się Tchórzajek.
– Tak. To co wam powiem, może narazić was na śmiertelne niebezpieczeństwo. Na pewno tego chcecie?
– Chcemy za wszelką cenę uratować Wesołka – powiedziała z przekonaniem Trzęsawka.
– Dobrze więc, posłuchajcie – westchnął Lektus. – Legenda mówi, że lekarstwem na wszystkie choroby skrzatów jest korzeń Prastarego Dębu, który rośnie na Wzgórzu Malików. Jednak korzenia tego nie da się tak po prostu wykopać.
– Dlaczego? – zdziwiły się Maliki.
– Bo Prastary Dąb wyrasta wprost ze skały, a jego korzenie sięgają bardzo, bardzo głęboko – wyjaśnił Lektus.
– Jak więc można go zdobyć? – zapytała rzeczowo Trzęsawka.
– Po drugiej stronie wzgórza jest wejście do pewnej jaskini. Korzenie dębu przebijają się przez skałę i przedostają do jej wnętrza.
– Skąd o tym wiesz Lektusie? – zapytał Tchórzajek.
– Nefi mi opowiedział – westchnął Lektus.
– Nefi? – skrzaty wybałuszyły oczy.
Wszyscy w siedlisku wiedzieli, że Nefi wyruszył w świat kilka lat temu i wszelki ślad po nim zaginął.
– Nefi był we wnętrzu Wzgórza Malików. Na własne oczy widział korzenie dębu w środku. Skalne kolce – stalaktyty zwisające z góry i stalagmity wystające z posadzki, kamienne perły i inne skalne dziwy. Ledwie jednak uszedł z życiem…
– Co się stało? – zadrżała Trzęsawka.
– Zaatakowała go hiena.
– Hiena??? – przeraził się Tchórzajek.
– Tak. Hiena jaskiniowa. Na szczęście udało mu się uciec. Co ciekawe, zaraz po tej przygodzie wyruszył w świat, tak jakby mało mu było wrażeń – zdziwił się Lektus. – No i dotąd nie wrócił. Teraz już jednak wiecie, dlaczego wyprawa do jaskini jest tak niebezpieczna.
– To prawda, ale skoro korzeń jest jedyną szansą na uzdrowienie Wesołka, to nie mamy wyboru. Jutro wyruszamy – powiedziała Trzęsawka, a Tchórzajek zadrżał ze strachu.
Lektus popatrzył na nich uważnie. W końcu podniósł się i sięgnął po coś, co było schowane w gąszczu suszonych ziół i dziwnych przedmiotów.
– W takim razie, to wam się przyda – rzekł podając Tchórzajkowi owalny, gładki przedmiot. – To słoneczny kamień. Świeci w ciemnościach – wyjaśnił.
Dodaj komentarz