Czas na zakończenie kosmicznej przygody Marty i Romka 🙂

Rozdział 10. Zakończenie

Dzieciom został do skompletowania ostatni element. Czwarty element należało przywieźć z Planety Ziemi. Gdy znaleźli się na orbicie, długo wpatrywali się w błękit oceanów, białe smugi chmur i różne kolory kontynentów.

– To najpiękniejsza planeta jaką w życiu widziałam ? powiedziała Marta, a Romek całkowicie się z nią zgadzał.

Wylądowali na jakiejś polanie, gdzieś na północy Europy. Poszli w stronę lasu i nie szukali zbyt długo. Pod rozłożystym dębem przykucnęli obok leżącego w trawie kiełkującego żołędzia. Uczepił się już małym korzonkiem piasku, a górą wypuścił zielony pęd z którego rozwinął się pierwszy zielony listek. Romek wziął go delikatnie w ręce i umieścił w butelce.

– Element Ziemi – powiedzieli oboje.

Podróż z Ziemi na Planetę Bajek przebiegła bez żadnych problemów. Pokonali rakietą tę samą drogę, wylądowali wśród szarych postaci z bajek, przepłynęli łódką przez Jezioro bez Dna i dotarli do Drzewa Wyobraźni. W końcu znaleźli się w Sali Tworzenia w której czekała na nich Mysz Ryż a Kysz.

Marta z Romkiem uroczyście wyciągali butelki z plecaków. Wkrótce Cztery Elementy znalazły się przed opiekunem Drzewa Wyobraźni. Mysz Ryż a Kysz uważnie przyglądała się każdej butelce i w zadumie kiwała głową. Potem spojrzała na dzieci i zdało im się, że w jej czarnych oczach błyszczą dwie, wielkie, rozedrgane gwiazdy.

– Połóżcie butelki we wnękach – poprosiła.

Kiedy dzieci umieściły czwartą butelkę w odpowiedniej wnęce, wszystkie cztery naczynia pojaśniały błękitnym blaskiem a sala wypełniła się magiczną poświatą. Z butelek zaczęły powoli wypływać soki, które trafiały wprost do korzeni Drzewa Wyobraźni. Kiedy tylko wyszli z wnętrza drzewa, poczuli intensywny zapach kwiatów. Drzewo Wyobraźni zakwitło. Mysz Ryż a Kysz odprowadziła dzieci na brzeg wysepki.

– Dziękuję wam w imieniu wszystkich mieszkańców Planety Bajek. Myślę, że wyświadczyliście też przysługę wszystkim dzieciom na Ziemi.

– Och, my po prostu bardzo lubimy bajki, każde dziecko na naszym miejscu zrobiłoby to samo – powiedział skromnie Romek a Marta pogłaskała Mysz Ryż a Kysz na pożegnanie.

Już mieli wsiadać do łodzi kiedy na niebie pojawiły się dwa skrzydlate smoki, które wkrótce usiadły tuż przy całej trójce.

– To taka mała atrakcja na zakończenie waszej wizyty na Planecie Bajek – uśmiechnęła się Mysz Ryż a Kysz.

Dzieci wsiadły na smoki i już po chwili szybowały uczepione ich grzbietów. Smoki zrobiły kilka kółek nad Jeziorem Bez Dna, po czym wylądowały w pobliżu rakiety. Tutaj przywitał ich Hrabia Don Zielonomicokolwiek, który był bardziej zielony niż kiedykolwiek.

– Ehhkheh, szanowni państwo, to dla mnie nieopisany zaszczyt, nieopisany… – zaczął się plątać a potem zwyczajnie się rozpłakał.

Kolorowy tłum krasnoludków, gnomów, zakutych w zbroje rycerzy, dam dworu, wróżek, elfów, zwierząt, ptaków, gryfów, jednorożców, smoków i tym podobnych bajkowych postaci zaczął wiwatować i krzyczeć z radości na cześć Romka i Marty. Nawet Czerwony Kapturek podskakiwał radośnie bo jego chusteczka znowu była czerwona.

Hrabia don Zielonomicokolwiek zaprosił Romka i Martę do rakiety. Byli tak bardzo zmęczeni tymi wszystkimi przygodami, że zaraz po starcie zwyczajnie zasnęli. Spali tak przez całą podróż na Ziemię i do dzisiaj trudno im powiedzieć jak to się stało, że rano obudzili się w swoich łóżkach. W dodatku nie w domu wuja Astronoma a w ich własnym.

Rozejrzeli się po pokoju rozespani i zaskoczeni. Marta położyła rękę na ramieniu Romka i skinęła głową na półkę. Półka uginała się od książek z bajkami.

K O N I E C

Mam nadzieję, że bajka Ci się podobała 🙂 Zapraszam do czytania innych opowieści z tej strony. Jeśli chcesz dorzucić cegiełkę do jej rozwoju, możesz kupić moją książkę “Herbus Poziomka” w wersji drukowanej lub jako e-book. Pozdrawiam, Piotr Walczak

Tak Piotrze, kupuję!