Rozdział 1. Początek
• Rozdział 2. Góra
Rozdział 3. Okręt
Rozdział 4. Aeroplan
Rozdział 5. Rakieta
Rozdział 6. Nowy początek

© Piotr P. Walczak

Rozdział 2. Góra

Ptak wzbił się wysoko, ścigając się razem z Wiatrem, kręcąc beczki i piruety. Wzlatywali coraz wyżej i wyżej, aż zawirowali w dzikim, podniebnym tańcu razem z zaskoczoną nieco Chmurą. Wtem Ptak, który miał bardzo bystry wzrok, zanurkował gwałtownie w dół. Przysiadł na źdźble wysokiej trawy i zakołysał się na nim mocno, bo tuż za nim sfrunął Wiatr.

Na miękkiej trawie, zwinięty w kłębek, spał Chłopiec. Ptak patrzył nań przekrzywiając łebek i mrugając czarnymi oczkami. Wiatr przycichł zdumiony przez chwilę, a potem dmuchnął delikatnie w zmierzwione, jasne włosy, odsłaniając chłopięce czoło.

– Jest taki… piękny – zaszczebiotał Ptak, a Chmura uroniła łzę z zachwytu.

Kropla spadła na czoło Chłopca, a ten otworzył wielkie, niebieskie oczy. Usiadł i rozejrzał się uważnie dookoła. Zobaczył błękit nieba i zieleń trawy, wysoką Górę i zawieszoną nad nią Chmurę. Na twarzy poczuł ciepło słonecznych promieni i powiew Wiatru.

– Co mi przynosisz Wietrze? – zapytał Chłopiec wdychając głęboko powietrze.

– Przynoszę ci zapach Drzewa – odparł Wiatr.

Chłopiec wstał i poszedł w stronę Drzewa. Obejrzał go ze wszystkich stron, podziwiając gruby pień i odchodzące od niego trzy konary. Wdychał świeży zapach zielonego listowia i kwiatów.

– Co może mi podarować Drzewo? – zastanawiał się Chłopiec dotykając chropowatego pnia.

– Możesz skosztować moich owoców – zaoferowało Drzewo.

Chłopiec wspiął się na nie, zerwał i zjadł owoc, delektując się jego słodkim sokiem. W gałęziach Drzewa dostrzegł gniazdo, a w nim siedzącego Ptaka.

– Co podaruje mi Ptak? – spytał Chłopiec.

– Mogę ci zaśpiewać – odparł Ptak, po czym wzbił się w powietrze i zaczął śpiewać cudną melodię.

Chłopiec leżał na grubym konarze i z zachwytem słuchał ptasiego koncertu. Zanim zszedł z Drzewa, zajrzał do gniazda. Były w nim trzy nakrapiane jajka. Widząc to, Ptak sfrunął do gniazda.

– Ostrożnie – powiedział. – To mój największy skarb.

Nieopodal Drzewa płynęła Rzeka. Chłopiec stanął na jej brzegu obserwując wartki nurt i wsłuchując się w plusk wody przepływającej po kamieniach.

– A ty co możesz mi podarować? – spytał Chłopiec.

– Spróbuj mojej wody, a przestaniesz odczuwać pragnienie – zapluskała Rzeka.

Chłopiec napił się wody. Była krystalicznie czysta i przyjemnie chłodna. Zaciekawiło go, gdzie jest początek Rzeki, poszedł więc wzdłuż jej brzegu i odkrył źródła u podnóża Góry. Ogrom Góry wywarł na Chłopcu wielkie wrażenie. Obszedł ją dookoła, dotykał skał i obserwował jak rzucony kamień toczy się w dół po zboczu, trąca kolejne, a te spadają razem, tworząc małą lawinę. Popatrzył na szczyt i zawołał ile sił w płucach:

– Co może mi zaoferować Góra!?

– Możesz wspiąć się na mój szczyt i zobaczyć świat z wysoka – zagrzechotała Góra drobnymi kamyczkami sypiącymi się z jej zbocza.

Wspinaczka była trudna. W dodatku zaczął padać deszcz, skały zrobiły się śliskie i Chłopcu nie udało się zdobyć szczytu.

– Powiedziałaś, że mogę się na ciebie wspiąć! – powiedział do Góry z wyrzutem.

– Możesz – odparła Góra. – Musisz tego jednak bardzo chcieć.

Deszcz przestał padać i zaświeciło słońce. Chłopiec znów wyruszył zdobywać szczyt. Tym razem wspiął się bardzo wysoko, o wiele wyżej, niż za pierwszym razem. Dotarł jednak do pionowej skały dzielącej go od szczytu, której w żaden sposób nie mógł obejść. Zawrócił więc, a kiedy schodził, przeklinał Górę.

– Jesteś złośliwa! Dobrze wiedziałaś, że nie pokonam tej ściany przed szczytem! – krzyknął.

– Wszystko jest możliwe – zagrzmiała Góra. – Jeśli uparcie będziesz próbował, to w końcu zdobędziesz szczyt.

Chłopiec długo myślał nad tym, jak pokonać ostatnią przeszkodę. Bardzo pragnął wspiąć się na wierzchołek Góry. Nie dawało mu to spokoju, do tego stopnia, że zaczął o tym marzyć i śnić. Cały czas poświęcał rozmyślaniu o wspinaczce.

Dni upływały jeden za drugim, podczas których Chłopiec przyswajał nowe umiejętności. Z suchych traw nauczył się pleść długie i mocne liny. Odkrył, że w skałach znajduje się metal, który można wytapiać i formować z niego różne przedmioty.

Kiedy już dobrze opanował obydwie sztuki, uplótł długi i mocny sznur, a z metalu wykuł trójzębną kotwicę. Przywiązał ją do liny, zarzucił na ramię i wyruszył zdobywać szczyt. Kiedy stanął pod pionową ścianą, rozbujał kotwicę i mocno wyrzucił ją w górę. Trójząb zahaczył o skalny występ i Chłopiec wspiął się po linie, pokonując ostatnią przeszkodę. Wkrótce stanął na szczycie i ogarnęła go nieopisana radość. Pod jego stopami rozpościerał się widok zapierający dech w piersiach. Obejmował wzrokiem cały ląd wraz z Drzewem i Rzeką, która kończyła swój bieg w wodach Oceanu.

– Miałaś rację Góro – powiedział szczęśliwy Chłopiec. – Można dokonać wszystkiego, jeśli bardzo się tego pragnie i uparcie dąży do celu.

Gdy to powiedział, przyfrunął Wiatr, ciągnąc za sobą Chmurę. Chmura oblała szczyt lepką, zimną mgłą, przesłaniając wszystko, co było widoczne poniżej górskiego szczytu.

– Po co tu przyleciałaś Chmuro? – zapytał z wyrzutem Chłopiec. – Zasłoniłaś mi najpiękniejszy widok na świecie.

– Tu jest moje miejsce – odparła Chmura. – Na chwilę przegonił mnie stąd Wiatr, abyś mógł zobaczyć to, co jest stąd do zobaczenia.

Chłopiec zszedł więc ze szczytu i wrócił pod Drzewo. Zastał pod nim rude zwierzę z puszystym ogonem, biegające wokół pnia i zerkające co chwilę między liście.

– Kim jesteś? – spytał Chłopiec.

– Jestem Lisem – odparł rudzielec, patrząc na Ptaka, który właśnie sfrunął do gniazda.

– Co możesz mi zaoferować Lisie?

– Zostanę twoim przyjacielem – odparł Lis bez namysłu.

Chłopiec ucieszył się, gdyż bardzo pragnął mieć przyjaciela. Rudzielec pokręcił się jeszcze wokół Drzewa, zerkając z ukosa to na Chłopca, to na Ptaka siedzącego wysoko w gałęziach, po czym poszedł w swoją stronę.

Rozdział 3. Okręt