Było to w czasach nie tak odległych, ale i nie tak znowu bliskich. Rzecz się działa w Bajkolandii – krainie w której wszystko wydarzyć się może. We wsi Kołolasewo mieszkała razem z Mamą dziewczynka, którą wszyscy nazywali Czerwonym Kapturkiem.
Na choince zabłysły lampki. Dzieci patrzyły jak urzeczone na świąteczne drzewko ozdobione setkami ozdób – łańcuchów, cukierków, korali i bombek w których odbijały się kolorowe światełka.
W tym roku psotniki i łobuzy nie dostały rózgi od Świętego Mikołaja. A dlaczego? Poczytajcie, posłuchajcie.
Daleko, daleko, za górą, za rzeką, była sobie zielona łączka na której pasały się owce. Owiec pilnował duży biały pies – Owczarek. Wszystkie owce słuchały Owczarka, bo był ich przewodnikiem i dbał o to, żeby nie wpadły w kłopoty.
Gdzieś na środku Pacyfiku, największego oceanu na świecie, rozszalał się potężny sztorm. Pech chciał, że w sam środek żywiołu dostał się żaglowiec z trzydziestoma marynarzami na pokładzie. Fale rzucały statkiem tak, jak dziecko bawiące się pudełkiem zapałek.
Pewien pięcioletni chłopiec o imieniu Franek uwielbiał dostawać prezenty od Mikołaja. Nic w tym dziwnego. Każdy chłopiec i każda dziewczynka lubi dostawać prezenty. Odkąd jednak Franek skończył pięć lat, zaczął zadawać sobie pytanie: Skąd Święty Mikołaj bierze prezenty?
Za morzami i górami których zliczyć nie sposób, za mnóstwem rzek i ogromem lasów było sobie szczęśliwe królestwo Eggolandia, rządzone przez młodego i sprawiedliwego króla Eleukresa.
Gdzieś na środku ogromnego oceanu leżała sobie nieduża wyspa. Z góry wyglądała jak wielki zielony rogal, otoczony złocistą obwódką plaży. Sprawiały to przede wszystkim tropikalne drzewa i krzewy, które pokrywały zielonym dywanem całą powierzchnię wyspy.
© 2024 Edukacyjne bajki do czytania —
— Góra ↑