? Trzeba obejść wodę dookoła ? powiedziała Trzęsawka. ? Nie wiadomo czy to jeziorko jest płytkie czy głębokie.
Pomysł okazał się niewykonalny. Woda dochodziła bezpośrednio do pionowej gładkiej ściany. Gdy się zorientowali w sytuacji usłyszeli za sobą niespokojny pomruk. Coś zbliżało się w ich stronę. Coś, z czym spotkali się już wcześniej.
Wyruszyli w dalszą drogę. Korytarz w którym się znaleźli był wąski i wilgotny. Należało się z niego wydostać wyżej, bo tu z pewnością nie znajdą poszukiwanego korzenia. W pewnym momencie korytarz rozdwoił się i poszli tym, który łagodnie wznosił się do góry. Po jakimś czasie dotarli do sporej komory gdzie usłyszeli ciche popiskiwanie.
Poruszanie się w ciemnościach, po omacku, było praktycznie niemożliwe. Mogli spaść w jakąś dziurę, nadziać się na stalagmit, wreszcie?
? Zobacz ? Tchórzajek złapał Trzęsawkę za ramię. ? Tam się coś świeci! Chyba tam się potoczył.
Rankiem, Tchórzajek wraz z Trzęsawką wyruszyli w podróż na drugą stronę Wzgórza Malików. Zza chmur niemrawo przebijały się słoneczne promienie. Droga dla małych skrzatów była dość długa. Ścieżką wśród niewysokich drzew, obeszli wzgórze na którego szczycie majestatycznie królował Prastary Dąb.
Ostatnie komentarze